Powodów do nerwowości nie ma tym bardziej, że słabsze wejście w sezon to już polska tradycja. – W konkursie drużynowym w Klingenthal zasłużyliśmy na coś więcej. Do awansu do drugiej serii zabrakło zwyczajnie odrobiny szczęścia. Czy ze mną w składzie byłoby lepiej? Nie ma co gdybać – powiedział.
Podczas gdy na skoczni w Klingenthal toczyła się rywalizacja, Stoch leżał w hotelowym pokoju z workiem lodu na nodze. Jak przyznał, był "porządnie wkurzony" na niespodziewany uraz. – Przygotowywałem się do tego startu od wielu miesięcy. Ostatnio byłem w dobrej formie, miałem wielkie chęci i motywację. A tu nagle, dzień przed startem kontuzja kostki. To tym bardziej frustrujące, że w przeszłości bardzo rzadko pauzowałem przez problemy ze zdrowiem – przyznał.
Uraz "Orła z Zębu" był dość niespodziewany i owiany tajemnicą. Jak w ogóle do niego doszło? – Sam nie wiem, jak to się stało. W piątek poczułem ukłucie w stawie skokowym, chociaż nic nie zrobiłem. Nie stanąłem krzywo, nie ruszałem się gwałtownie, no nic... Potem ból przeszedł, ale po drugim treningu powrócił. Nie byłem już w stanie ruszyć nogą... – opowiadał.
Według fizjoterapeutów, uraz nie jest jednak poważny i wszystko wskazuje na to, że Stoch wystartuje w Kuusamo. – Na razie nie mogę przyjąć pozycji najazdowej i to jest największy kłopot. Ale mogę chodzić. Nie biorę nawet pod uwagę, że mógłbym nie polecieć do Finlandii. Chcę wreszcie zacząć sezon! – zakończył.
Kamil! Wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńŚwiat cię potrzebuje! Ludzie cię potrzebują! Oni cię potrzebują! Kibice cię potrzebują! Ja cię potrzebuję! :-D
OdpowiedzUsuń