Dzisiaj... Dalsza część przygód naszych kochanych sportowców!
Ze specjalną dedykacją dla wszystkich odwiedzających mojego bloga!
Mam nadzieję, że... Przypadnie Wam do gustu...
Opowiadanie część 7
"Wszyscy musimy się podnieść oraz pokazać, że jesteśmy silni! I damy radę! Bo damy radę...!"
~Kamil Stoch~
Opowiadanie część siódma
"Wiele jeszcze muszę powiedzieć..."
***********
Ręce ślizgały się po skórzanych fotelach. Myśli krążyły jednak wokół innych rzeczy. Wiele się w przeciągu ostatnich dni wydarzyło. Myśli dotyczące Ani, pięknej, nieznajomej nie dawały mu spokoju, Miał wszystko opowiedzieć Manuelowi, ale także i on siedział nieruchomo, wbity w fotel...
***
Wyszli pozostawiając Ankę. Zrobili co im kazano. Jedna osoba niestety tego nie zrobiła... Maciej został wraz z nią...
***
-Dziękuję, wam chłopcy! Byliście bardzo mili, na prawdę! - stwierdził staruszek. Gregorowi i Manuelowi ciągle jeszcze kręciło się w głowie. Chcieli mieć już wszystko za sobą. Nie przewidzieli jednak, że staruszek wywiózł ich w pole... Dosłownie!
-No to teraz prowadź! - powiedział Manu do Schlierenzauera.
-Dobrze, ale żeby nie było... Sam tego chciałeś!
Fettner wzruszył tylko ramionami i poszedł zaraz za swoim kolegą.
***
Czekał na taborecie obok łóżka. Przyglądał się śpiącej dziewczynie, która już jakiś czas nie otwierała oczu. Reszta stała na zewnątrz szpitala i rozmawiała. Nikt z nich nie skapnął się, że wśród nich brakuje jednej osoby. Nikt nie spostrzegł, że Maciek został w sali razem z Anią. Po kilkunastu minutach w jego kieszeni zaczął wibrować telefon. Zdziwił się tym bardzo, bo nie przypuszczał, żeby ktoś go szukał. Szybko wstał i podszedł do okna. Wyjrzał przez nie na okolice. Dookoła nie było specjalnie ciekawie. Same lasy... Zielone drzewa. Wyciągnął komórkę i odebrał nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Halo?
-O cześć! Cieszę się, że odebrałeś! Dzwoniłem po kolei do wszystkich, ale zawsze włączała się sekretarka. - powiedziała osoba po drugiej stronie telefonu. Maciej szybko spojrzał na wyświetlacz, lecz widniał na nim tylko „nieznany numer”. Postanowił jednak udawać, że wie z kim rozmawia...
-Aha... a dlaczego chciałeś się do nas dodzwonić? - spytał przekonująco.
-Wszyscy was szukają... A ja chciałem ci pogratulować skoków, ale niestety nie spotkałem cię na swojej drodze... - teraz już rozpoznał ten głos... Jacobsen...
-Aaa... a kto tak konkretnie nas szuka? - zapytał już spokojniejszy.
-Ja! - zaśmiał się głośno. - Ale nie no... Tak konkretnie to i ja... i Bardal... i inni... Nie wspominając nawet o Gregorze szukającym Kamila! - Gregorze? Ugh! Dlaczego znowu on!
-Słuchaj... My za jakąś godzinę, może dwie wyjedziemy... stąd... więc spokojnie, obiecuję ci, że jeszcze dzisiaj się spotkamy! No i wtedy będziesz mógł pogratulować mi osobiście! Co ty na to?
-A ja na to jak na lato, kolego! To do zobaczenia! I trzymam cię za słowo! Więc uważaj co mi obiecujesz! - zaśmiali się oboje.
-To do zobaczenia! - powiedział Maciek.
-Pa, pa! - zakończył Anders Jacobsen i tym samym zakończył rozmowę.
Maciej odwrócił się na pięcie. Chciał znowu usiąść na taborecie, obok Ani. Kiedy oderwał wzrok od telefonu, zauważył parę oczu patrzącą prosto na niego.
***
-Trzeba się postarać! Przecież już jutro jedziecie na następne zawody! - zauważył Kruczek. - Potem czekają was treningi, trzeba jeszcze iść na konferencje... - kiedy zaczął wymieniać rzeczy, które ich czekają podczas wylądowania w następnym kraju, wszyscy odwracali wzrok i udawali, że go nie słyszą.
Janek i Piotrek zaczęli gwizdać. Kamil podszedł do drzwi wejściowych i spojrzał przez szybę. Miał nadzieję, że kiedy to zrobi, jego siostra wyjdzie zupełnie zdrowa i bez żadnej skazy. Łudził się jednak tą myślą. Ewa zauważyła, że z Kamykiem jest coś nie tak. Podeszła po cichu i chwyciła go za rękę. Drgnął lekko i spojrzał na nią spokojnie.
-Przepraszam... Nie chciałam cię przestraszyć... - powiedziała zmieszana Ewa.
-Nic się nie stało. Cieszę się, że tu jesteś... Że mnie wspierasz... - przytulił ją mocno.
***
-Daleko jeszcze?! - dopytywał Manu.
Szli już ponad godzinę, kiedy to Schlierenzauer przystanął na chwilę. Fettner na pewno nie był fanem dalekich chodów, chciał już dojść do celu do jakiego tak ciągnęło Gregora. Gregor trzymał w ręku plan miasta.
-To już za zakrętem! Ale ta mapa jest jakaś dziwna... Strasznie nieczytelna... - narzekał.
-Pokaż mi to! - podszedł do niego i popatrzył mu przez ramię. - Ty sobie żartujesz ze mnie?! - wykrzyknął. - Trzymasz mapę do góry nogami!
-To już wiem, dlaczego literki były takie dziwne!
-Dobra... Spadamy... To gdzie to ''twoje miejsce''?
***
-Co ty tu robisz? - zapytała podnosząc się z łóżka. Kiedy usiadła chwyciła się ręką za głowę i jęknęła z bólu. Sekundę później Maciek już był przy niej.
-Powoli... Spokojnie... - i powoli położył ją z powrotem na łóżku.
-Dobra... Dziękuję... - powiedziała niechętnie i odwróciła głowę w przeciwną stronę. - To czemu nie ma innych? Gdzie się podziali?
-Wyszli... Lekarz kazał... Powiedział, że potrzebujesz trochę spokoju i mamy cię zostawić...
-To dlaczego nie poszedłeś z nimi? Tylko zostałeś ze mną?
-Chciałbym ci coś powiedzieć...
Ania odwróciła się i spojrzała na niego.
Prosto w oczy.
***
-Papużki moje kochane! - Piotrek podleciał do nich i również się przytulił.
-Piotrek! Dusisz mnie! - powiedział Kamil z uśmiechem na twarzy.
-Oj, przepraszam! He, he, he... - Żyła posłał mu swój szyderczy uśmieszek.
-Ej, chłopaki! - zawołał Kruczek. Ewa spojrzała na niego krzywo. - I Ewuniu...
-Nie podlizuj się! Ona jest już zajęta! - zawołał Piotr.
-Ale przez kogo! - wtrącił się do rozmowy Janek.
-Mistrzunia! - krzyknął Kuba.
-Dobra, dobra... Spokojnie... To czegóż nasz trener chciał? - zapytał Kamil.
-Tylko tyle, że musimy już powoli się zbierać... Pora wracać i zacząć się pakować. W końcu jutro o 6:00 mamy samolot!
-Niech się trener akurat tym nie martwi! Jak będzie późno, pojedziemy taksówką! - zaśmiał się Żyła. Łukasza przeszedł zimny dreszcz.
***
-Nie dziwię ci się, że tak dużo dziewczyn z tobą zerwało... - w wypowiedzi Manuela wyczuwalny był sarkastyczny ton. - W końcu taka gapa z ciebie, że ja nie mogę! - przez jego twarz przebiegł uśmieszek. - A czekaj no... Ty do Ani śpieszysz! No, no, no! - klepnął go przyjacielsko po plecach.
-A co? Zazdrościsz?
-Wyobraź sobie, że... - Fettnerowi przerwał krzyk Gregora.
-To już tutaj! - wydarł się na całe gardło.
-Czyli gdzie? Ja tu nic nie widzę! Tylko jakiś stary szpital... - Manu rozglądał się dookoła.
-Bo to jest ten szpital!
Manuel zauważył grupę skoczków z Polski stojących obok wejścia. Chwycił Gregora za kołnierz od kurtki i razem upadli za gęstym krzakiem.
-Ciii! - przyłożył swój palec do ust. - Widzisz? - wskazał na kolegów. - Nie przejdziemy niezauważeni, a chyba na tym ci tak zależy, prawda?
-Tak... - jego wzrok powędrował na pobliski domek jednorodzinny. - Mam pomysł!
-Zaczyna się! - Manu udawał, że mu słabo.
-Nie wydurniaj się! Chodź...
***
-No... Chodzi o to... Chciałem porozmawiać o nas... i o tym, co się ostatnio wydarzyło... I o nas...
****************
Siódma część trochę krótsza niż pozostałe... Niestety z braku czasu (spowodowanego dodatkowymi lekcjami i nauką) oraz choroby (nie mogłam się podnieść z łóżka) nie mogłam bardziej rozbudować tej części... Obiecuję, że następna (8) będzie sporo dłuższa i bardziej ciekawa...
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! :*
Gregor i mój najczęstrzy tekst: ,,Dobrze, ale żeby nie było... Sam tego chciałeś!". Jacobsen i rozmowa z Maćkiem była bezcenna.Tak naprawdę to śmiałam się przy ich wymanie zdań. Kamilowi zazdroszczę tego, że ma kogoś kto go tak wspiera ja Ewa :* Jednen błąd do Gregora. Powinien chyba sprawdzić swoje IQ. Robi się rozmantycznie mięzy Anią a Maciejką :*** mrrrr. Wyjechałaś z Piotrkiem. Wbiło mnie kompletnie w krzesło. ,,Nie podlizuj się ona jest już zajęta" xD No i oczywiście przygnębienie Kruczka, czyli taksówka :D Współczuję trochę Fettnerowi, musi uganiac się z Gregorem, który ma dziwne pomysły. Ciekawią się już jakie? Nie mogę się doczekać kolejnej (8)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zyczę weny oraz pisz do mnie częściej xD
Dziękuję Ci za ten komentarz!
UsuńBardzo mnie zmotywował i oczywiście - będę pisać częściej! ;)
Tobie również życzę wielu wartościowych pomysłów! :*