czwartek, 9 kwietnia 2015

[Opowiadanie] Część 9

To już kolejna część...

Jest szczególna, ponieważ nie udałaby się bez pomocy pewnej, cudownej osoby. Lena, tą część dedykuję Tobie! ;) I jeszcze raz dziękuję za pomysły! :)

Część 9
"Kocham cię"

*********************************************************************************

-Hm... E... Witam, szanownych państwa... - Gregorowi brakowało słów. Nie wiedział co ma powiedzieć. Był zaskoczony całą tą sytuacją.

-Dzień doberek! - przywitał się z grzeczności Piotrek. Kamil, Łukasz i reszta popatrzyli po sobie porozumiewawczo. Kruczek mrugnął do Mistrzunia, a ten zaczął szeptać coś na ucho Ewie. Potem Ewa - Kubie, a Kuba - Jasiowi. Zrobili to jednak tak dyskretnie, że Gregor niczego nie zauważył.

-Eh... No więc... Czego państwo tu szukają? - zapytał Austriak.

-No wie pan... My tu jesteśmy bo siostra tego tutaj, Kamilka... - Żyła pokazał palcem na Stocha. - Leży w szpitalu, tym oto tutaj – pokazał ręką na szpital. - No i jesteśmy razem z nimi, żeby ich wspierać... A zwłaszcza ja – taki dobry kolega! - zaśmiał się jak zawsze.

-Aha... - Nie wiedział co odpowiedzieć.

-A pan co tutaj robi? - dla odmiany spytał Łukasz.

-Am... Ja... Moja żona pracuje tutaj jako pielęgniarka... I przyszedłem po nią, bo dzisiaj jest nasza rocznica i zabieram ją na kolację do restauracji... - Gregor mówił bardzo przekonująco. - Kochanie! Chodź! Przedstawię cię komuś! - nie chciał odwalać całej szopki sam...

„Zapłacisz mi za to!” - pomyślał sobie Fettner. - Już biegnę kochanie! - krzyknął i podbiegł skocznym krokiem do coraz pewniejszego siebie Gregora. Potykał się jednak o swoje pięciocentymetrowe szpilki.

-Przedstawiam państwu Manuelę... Moją żonę... - niektóre słowa ciężko przechodziły mu przez gardło.

-Och witam, witam! Dzień dobry! Miło mi państwa poznać! To wy jesteście tymi sławnymi skoczkami narciarskimi z Polski?

-Ależ oczywiście! - Pieter znów wtrącił się do rozmowy. - A wy jak żyjecie? W takim mieście to chyba jest co robić...

-Jakby się tak nad tym zastanowić... Nie ma tutaj za dużo atrakcji... Praktycznie to nic ciekawego się tutaj nie dzieje... - Gregor nie wiedział co ma mówić. Popatrzyli na siebie z Manuelem. Fettner zrozumiał, że Gregorowi zabrakło „weny twórczej”. Postanowił wybawić kolegę z tarapatów.

-Nie atrakcji nie ma tak jak mówił... - „I co tu powiedzieć? Jak go nazwać? A może...” - przeleciało mu przez głowę - ...Anders.

-Ugh... Kolejny Anders do kolekcji! - westchnął Żyła.

-Przynajmniej nie będziesz miał problemu z zapamiętaniem imion, Piotrusiu... - wtrącił Kamil.

-Zawsze jakiś pożytek! - stwierdziła Ewa. - Kocham cię... - powiedziała do Kamyka. Stoch pochylił się żeby ją pocałować.

-A ci się znowu miziają! Nudni się robicie! - zawołał Wiewiór.

-A przypomnieć co robiłeś jak Justyna przyjechała? - rzucił niespodziewanie Jasiek.

-To ma być szantaż? - Złotousty popatrzył podejrzliwie w stronę kolegi. Po chwili zacięty wyraz twarzy zmienił się w zupełnie naturalny uśmiech. Podszedł do Ziobry zdjął mu czapkę i potarmosił mu włosy. Powoli Janek wyrwał się z „Piotrusinego” uścisku i lekko zdyszany zaczął się śmiać.

-”Jak oni się lubią... U nas rzadko dochodzi do takiej zgody i współpracy...” - Manu był pod wrażeniem tego jaki Polacy tworzą zgrany team. - A co państwo tu robią? - zapytał już otrząśnięty z myśli.

-Jego siora jest tutaj... Ania Stoch, może pani była tam u niej, skoro pani tu pracuje...- Piotr stał już koło Łukasza i zaparł się o niego ramieniem. Kruczek przeszedł jednak krok w bok, a Piotrek zachwiał się... Machał rękami, aż w końcu kiedy był parę centymetrów nad ziemią trener złapał go i pomógł mu wstać.

-O, dziękuję, ale naprawdę nie trzeba było... - Wiewiór krótko podziękował. Otrzepał się i popatrzył na „Manuelę”. - A pani kocha swojego męża?

-Eh... E... - Manu zastanawiał się nad tym co powiedzieć.

-Ależ oczywiście, że mnie kochasz! - Gregor objął Fettnera ramieniem.

-Tak, kocham... Kocham nad życie! - zaczęła Manuela.

Kuba podszedł do Piotrka i szepnął mu coś na ucho. Żyła się uśmiechnął.

-No to skoro wasza miłość jest tak wielka to może się pocałujecie? - powiedział w końcu.

-Eh... No... - Manu nie wiedział co powiedzieć...

***

-Myślałam, że Karolina jest całym twoim życiem... Ja naprawdę nie chciałam... Po prostu pomyślałam, że jeśli zacznę więcej rozmawiać z Bartkiem to wtedy... Staniesz się zazdrosny i będziesz walczył o mnie... Tak się jednak nie stało... Przeliczyłam się... Przecież takie coś nigdy nie powinno mieć miejsca... Naprawdę bardzo cię przepraszam... Jeszcze raz... Nie chciałam... - łzy jak granaty spadały i z hukiem uderzały o szpitalną pościel. Widać było, że żałowała wszystkiego... Bardzo...

-Nie płacz... - spokojny jak zawsze głos Maćka dodał jej trochę otuchy. Łzy powoli zanikały. - A możesz jeszcze jedno mi wytłumaczyć?

-Wytłumaczę ci wszystko co tylko chcesz! - Ania chciała, naprawdę chciała naprawić swój błąd. Miała nadzieję, że nie będzie na to za późno.

-O co chodzi z tymi telefonami, zdjęciami...? Czasami znikasz i nikt nie wie do końca gdzie idziesz... Sama też nie chcesz nikomu nic powiedzieć... O co chodzi? - zadał jej w końcu nurtujące go od dawna pytanie.

-To Bartek... Od tamtego czasu ciągle za mną łazi, dzwoni, SMS-uje... a te zdjęcia... On mnie szantażuje, Maciek... - po raz pierwszy jego imię tak niechcący przeleciało jej przez usta. Dźwięk ostatniego słowa, jakim było właśnie jego imię, brzmiało i huczało mu w głowie. Nie tylko jego. Mieli wrażenie, że było w całym pomieszczeniu. Wypełniało je od sufitu, aż po samą podłogę.

-Trzeba to zgłosić na policję. - Jego stanowczy ton przerwał ciszę.

-Nie mogę! Zabije mnie! - Ania była bliska załamaniu.

-Nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził...

***

-Kim jesteś? Nie podchodź do mnie! - Fannemel bał się jak nigdy w życiu. Tajemnicza postać nadal się zbliżała. Lęk Norwega jeszcze bardziej się nasilił, kiedy zza budki wyskoczył kolejny... „Człowiek”... Jeżeli to w ogóle był człowiek...

Dwie postaci podchodziły coraz to bliżej, ciemna noc nie pozwalała, aby Anders mógł dojrzeć więcej szczegółów. Kiedy postaci zbliżyły się na odległość wyciągniętej ręki, podały mu dłoń, aby mógł wstać.

-Dobra, Phillip, kończymy ujęcie! - zawołała jedna z osób. Miała bardzo znajomy głos... Zupełnie jak...

-Ha, ha! Forfang... To było niesamowite! Ujęcie w sam raz na Facebooka! - ucieszyła się druga osoba.

Poświecili latarką na Fannemela. Nadal siedział zwinięty w kulkę na ziemi.

-Anders! Spokojnie! To tylko my! Nic ci nie zrobimy! Za to filmik dzięki tobie wyszedł naprawdę fajnie... - podał przestraszonemu rękę i pomógł wstać.

Fannemel popatrzył z wyrzutem na swoich towarzyszów.

-Sjoeen! Forfang! Zabiję was! I teraz mówię serio! - pogroził im palcem. Po chwili wszyscy troje zaczęli się śmiać. - Tylko obiecać mi jedno!

Popatrzyli na niego krzywo...

-Dobra... Dawaj... - powiedział Sjoeen.

-Informujcie mnie o każdym komentarzu jaki się pojawi! - odpowiedział i wspólnie poszli do budki, gdzie Bardal i Jacobsen popijali właśnie gorącą czekoladę.

***

-„No dawaj tylko jeden! Zrób to dla mnie...” - „Anders” (Gregor) szeptał na ucho Manueli. Zaczął się już do „niej” przybliżać...

Polacy czekali i patrzyli co się stanie.
Fettner zacisnął zęby. Tego było już za wiele!

-Ja już tak dłużej nie mogę! Żądam rozwodu! - i Manu pobiegł przed siebie w stronę parkingu.

-Kochana! Poczekaj! - Gregor pobiegł za nim, (a może nią?) i złapał za rękę. Dogonienie Manueli nie było wielkim wyczynem... Szpilki nie pozwalały na zbyt szybki bieg. - Nie zostawiaj mnie! Ja cię kocham!

Polacy wciąż patrzyli. Kamil próbował ukryć swój śmiech.

-Nienawidzę cię! - z oczu Manueli popłynęły małe łezki. Zdjęła przeszkadzające w biegu szpilki i rzuciła nimi w „męża”. Gregor uniknął zderzenia z jednym butem... Drugi natomiast zadał mu cios prosto w brzuch. Skulił się trochę, lecz nieznacznie. Ukrył przeszywający ból. Manuela machnęła ręką, zatrzymując tym samym przejeżdżającą obok taksówkę. - Zobaczymy się w sądzie! - rzuciła na pożegnanie, wsiadła do taksówki... i tyle ją widzieli.

Gregor nadal skulony patrzył na odjeżdżający samochód. Podbiegł do niego Piotrek.

-Niech się pan nie martwi! Jak kocha to powróci!

-”W tym problem, że chyba już nie wróci” - pomyślał sobie Schlierenzauer. Zatrzymał kolejną taksówkę. Kiedy zatrzymała się wsiadł do niej nie za bardzo wesoły... Misja poznania bliżej Ani jednak nie wypaliła... „Miałem wrócić z dziewczyną... Wracam z... szpilkami w brzuchu...”

-Dziwny był ten facet...! - powiedział Żyła wracając do reszty Polaków.

Wszyscy wybuchli długo wstrzymywanym śmiechem...

-Z czego się znowu ryjecie?! - Piotr wychodził z siebie.

-Widzieliście ten make-up Fettnera? - zapytał Łukasz, przerywając się śmiać.

-A ten garniturek? Szkoda gadać! - krzyknął Jasiu.

-Wiadomo! Ale na szpilkach to chodził jak zawodowiec! - przyznał Kuba.

-Wiesz, że trudno się chodzi na takich szpilkach? - zapytała go Ewa poważnym tonem.

-A daj mi twoje to spróbuję! - poprosił Kuba.

-Chyba śnisz! - Ewa machnęła ręką.

-Proszę!!! - zrobił słodkie oczka.

-Och no dobrze, chłopczyku! - przewróciła oczami i pochyliła się, żeby zdjąć swoje wysokie, śnieżnobiałe szpilki. Ramieniem oparła się o Kamila.

Kiedy je zdejmowała, oczy Kuby zaczęły błyszczeć. Tak bardzo chciał je przymierzyć. Zaczął zakładać je już na nogi, kiedy nagle... pach! Usłyszeli jak coś pęka. Nie były to jednak szpilki Ewy... Rozejrzeli się dookoła.

-Piotrek! - krzyknął Jasiek. - Jak można było zawalić ławkę!?

-Moja wina, że ostatnio przytyło mi się z kilo... albo dwa? - powoli podnosił się z ziemi. Jasiek podał mu rękę. Żyła wstał i otrzepał się.

-To po prostu Piotrek! - stwierdził Kamil. Reszta zaśmiała się pod nosem.

-Uwaga wstaję! - powiedział nagle Kuba. I rzeczywiście wstał. Ale potem od razu klapnął na beton.

-Trochę poćwiczysz i będzie tak jak u Manuela – Ewa uśmiechnęła się koleżeńsko.

-Trudne to! - Kuba jednym ruchem zdjął szpilki i oddał je właścicielce. Dziewczyna zabrała je i z powrotem założyła sobie.

-Dam ci lekcje... Jeżeli tylko twoje nogi wytrzymają ten ból – powiedziała. Kamil zaśmiał się głośno, kiedy usłyszał co czeka Kubę.

-Ja przetrzymałem tylko 15 minut... Powiem ci, że po 10 już pękasz... - stwierdził Kamyk.

-To może jednak nie skorzystam... - powiedział zrezygnowany.

***

Usiadł na krześle obok drzwi. „Co robić?” - pomyślał. Wstał i odszedł w stronę wyjścia ze szpitala. „Pójdę za głosem serca”...

Dawid wrócił do reszty Polaków, nikt nawet nie zauważył, że go nie było...

********************************************************************************

1 komentarz:

  1. Dziękuję za dedyka :) Muszę przyznać, że Manu idealnie pasuję na kobietę xD Widać, że Pieter ma dosyć Andersów. Biedny Gregor :P Pieter chyba ma kompleksy na punkcie miziania ;) Jasiek mnie rozwala. Ja wolałabym chyba nie wiedzieć co robił Wiewiór kiedy przyjechała Justyna xD Żyła przypomina mi księdza: ,,A teraz możesz pocałować panne młodą" ;D Oooo Maciek jest słodki <3 Pięknie postąpił, że chcę powiedzieć na policję o szantarzu Ani. O luju Sjoeen i Forfang nagrywają Fannemela xD No to niech się spodziewają komentarzy na fb... To kiedy Andesr ( Gregor) zaczął się przybliżać to aż mi się nie dobrze zrobiło. Jak on chciał pocałować Manu!? Manu wie jak wybrnąć z sytuacji ;D Najlepiej rozwodem!!!!!!!!!!!!!!!! Piotruś: Jak kocha to wróci. Ja uważam, że chyba nie wróci. Dobrze, że Gregor oberwał. Należało mu się... Kuba na szpilkach już to widzę! Jezu ja myślałam, że Kuba złamał szplkę, ale nie sądziłam, że chłopaki zawalą ławkę...
    Cudowny rozdział :D Czekam na więcej :*

    OdpowiedzUsuń