wtorek, 30 grudnia 2014

[Opowiadanie] Część 1

Tak, to dzisiaj... Postanowiłam dodać swoje pierwsze opowiadanie o skoczkach... No więc, żeby nie przedłużać...
Zapraszam do rozwinięcia postu!
Wszstkie opowiadania możecie znaleźć [tu]


Zapraszam do czytania! :-)

Część 1
''Niemożliwe''

Zacznę dzisiaj od... Klingenthal - początek sezonu 2013/2014...
- To już tutaj...- Krzysztof Biegun myślał o nadchodzących zawodach w Klingenthal... Jechał właśnie samochodem na swoje pierwsze 'prawdziwe' zgrupowanie przed wyjazdem do Niemiec. Skręcił w prawo i zbliżał się do Wielkiej Krokwi... Zaparkował i wysiadł z samochodu.

Pod skocznią czekało kilku zawodników... Rozpoznał między innymi Macieja Kota, ale i Piotra Żyłę... Wydawało mu się, że mimo tak późnej godziny brakowało wciąż wielu zawodników i trenera. Kiedy tylko Krzysiu podszedł bliżej od razu stał się zaineteresowaniem Żyły.

- A kim ty jesteś? Jak się nazywasz? Widziałem cię już kiedyś... Znajomo wyglądasz! - mówił jak nakręcony, ciekawy wszystkiego Piotrek Żyła...

-Piotrek daj mu spokój! To przecież Krzysiu Biegun! Znasz go! Cześć Krzysiu!- przywitał kolegę Maciej Kot.

Zaraz potem przyszedł Dawid Kubacki... No i reszta... Ale brakowało ciągle Kamila... Kiedy już i ten przyjechał Piotrek od razu zaczął z nim rozmawiać...

-Chłopaki! Łukasz idzie! - dało się słyszeć głos Dawida...

-Witam Was kochani moi! - przywitał ich Łukasz Kruczek - mam nadzieję, że jesteście gotowi do nadchodzącego sezonu po tej dwutygodniowej przerwie? Pierwszy konkurs już za tydzień w Klingenthal! A teraz krótka rozgrzewka, przygotujcie się i pokażcie na co Was stać!

I tak rozpoczął się pierwszy trening przed inauguracją sezonu zimowego.
Kiedy wszyscy czekali już na górze, żeby oddać swój treningowy skok wiedzieli, że zaczęlo się naprawdę...

-Piotrek skaczesz! - zawołał Kruczek i machnął chorągiewką. Piotrek mknął w dół rozbiegu i oddał przyzwoity, ponad 130 metrowy skok. - brawo Wiewiór! - pochwalił Żyłę Łukasz.
Po Złotoustym skakali kolejno: Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i reszta...

Zaraz po treningu trener zwołał wszystkich i ustalił skład na nadchodzące zawody.

-Do Niemiec jadą: Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jan Ziobro i Krzysztof Biegun... Krzysiu? - zwrócił się do młodego stojącego z boku skoczka - podołasz zadaniu? Pokaż im na co cię stać!

- Dobrze... Dziękuję, trenerze! - odpowiedział już rozpromieniony skoczek, który dopiero rozpoczynał swoją przygodę ze skokami.

Łukasz odpowiedział uśmiechem.

-Dobra... Wszyscy wszystko wiedzą? W takim razie widzimy się jutro na spotkaniu organizacyjnym... Tylko się nie spóźnić! - i tu spojrzał w stronę Żyły.

-Ale kiedy ja się nie spóźniłem dzisiaj! - prostestował Złotousty.

-Dzisiaj, nie dzisiaj... Nie spóźnijcie się! - podsumował już do wszystkich...

***

Krzysiu wiedział, że na jego barkach spoczywa zaufanie trenera... Koledzy z kadry co prawda byli mili, ale jeszcze nie przyzwyczaili się jeszcze do obecności tego młodego zawodnika. W końcu nadszedł czas konkursów...

***

Jako pierwszy miał być konkurs drużynowy... Ale nie odbył się on z powodu wietrznych i nierównych warunków jakie panowały na skoczni... Ale następnego dnia konkurs indywidualny rozpoczęto pełną parą!

-Teraz skacze Biegun - powiedział sobie w duchu Łukasz Kruczek i popatrzył na siadającego na belce swojego zawodnika. Kiedy tylko zabłysło zielone światełko, trener machnął Polską flagą i zawodnik już mknął w dół rozbiegu... Wybił się... Dostał wiatr pod narty i wylądował telemarkiem na odległości 142,5m! Łukasz ucieszył się niesamowicie, chyba nawet bardziej niż młody, do którego jeszcze nie dotarło co takiego zrobił. I tym oto skokiem Krzysiu objął prowadzenie!

Po nim skakało wielu, lecz nikt nawet nie zbliżył się do granicy 140m... Ani Maciek, ani Piotrek, ani Jasiu, ani Dawid, a nawet Kamil, który skakał w złych warunkach i zajął ostatecznie 37 miejsce... Nikt nie zdołał wyprzedzić Bieguna...

A Krzysiu stał sobie na miejscu lidera i stał i stał... Aż w końcu ostatni zawodnik skoczył... Gregor Schlizenzauer... To jego skok miał przesądzić o tym czy Polak zostanie na miejscu przeznaczonym dla lidera... Ale ku zdzieiwniu wszystkich - Austriak nie uzyskał potrzebnej mu do tego odległości i Krzysiu w wielkiej euforii w końcu zrozumiał co się stało...

- Jestem pierwszy! Ale jaja... - powiedział sam do siebie i uśmiechnął się szeroko.

***

Kruczek podszedł do swoich podopiecznych.

- Słuchajcie! Odwołali drugą serię... Krzysiu? - zwrócił się do młodzieniaszka. - gratuluję! - i uśmiechnął się.

Wszyscy koledzy z kadry zaczęli gratulować nowemu koledze i zrozumieli, że chłopak także może się liczyć w konkursach PŚ...

***

-... Krzysztof Biegun! - donosił głos z megafonu... Zadowolony skoczek szedł dostojnym, ale nie dokońca pewnym krokiem w stronę podium i stanął na jego najwyższym stopniu.

Zagraniczni skoczkowie dziwili się kto to jest... Pytali się go co tu robi... Od kiedy startuje itp... Ale pogrążony w radości chłopak odpowiadał wesoło:

- Nazywam się Krzysztof Biegun... Jestem z Polski!

I tak oto imię i nazwisko debiutanta zostało w myślach napewno wielu zawodnikom...

*****

- Ciekawe co nas czeka w tym sezonie... - Kamil Stoch myślał o nadchodzących zawodach w Klingenthal... Jechał właśnie samochodem na pierwsze od LGP zgrupowanie przed wyjazdem do Niemiec. Skręcił w lewo i zbliżał się do Wielkiej Krokwi... Zaparkował i wysiadł z samochodu.

Pod skocznią czekali już wszyscy kadrowicze. Brakowało tylko trenera Łukasza Kruczka. Kiedy tylko Kamil podszedł bliżej nich wszyscy od razu go zauważyli i zaczęli go witać...

-Ha ha! Mistrzunio przyjechał! A gdzieś ty był tak długo? - pytał Piotrek Żyła...

-Piotrek daj mu spokój! To nie jego wina, że przyjechałeś tu już jakieś 5 godzin temu!- ratował kolegę Maciej Kot. - gotów do skakania? A co tam u Ewy? - zapytał swojego przyjaciela.

-Dobrze... Pewnie teraz siedzi w domu... Albo pojechała do rodzców... - Kamila zaczęło dręczyć jakieś złe przeczucie...

-Chłopaki! Łukasz idzie! - wołał Dawid Kubacki.

-Witam Was kochani moi! - przywitał ich Łukasz Kruczek - mam nadzieję, że jesteście gotowi do nadchodzącego sezonu po tej dwutygodniowej przerwie? Pierwszy konkurs już za tydzień w Klingenthal! A teraz krótka rozgrzewka, przygotujcie się i pokażcie na co Was stać!

-Pokażemy! - pomyślał sobie w duchu pewny siebie jak nigdy Kamil... Może za pewny?

***

-Kamil teraz ty! - krzyknął Krzuczek na zamyślonego skoczka, który starał się usiąść na belkę, ale nie za bardzo mu się to udawało, ponieważ nie mógł się skoncentrować na tym co robi... Coś odciągało jego uwagę... Miał przeczucie, że stało się coś... Dzwinego, czego nie był peprzeczucie... Nie wiedział co...

***


Zaraz po treningu trener zwołał wszystkich i ustalił skład na nadchodzące zawody.

-Do Niemiec jadą: Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jan Ziobro i Krzysztof Biegun... Krzysiu? - zwrócił się do młodego stojącego z boku skoczka - podołasz zadaniu? Pokaż im na co cię stać!

Krzysiu coś tam odpowiedział nad czym Kamil nie mógł się ani trochę skupić... Co tak odwracało jego uwagę? Chyba już wszyscy zauważyli, że z Kamilem coś ''nie gra''. W końcu nie często mieli do czynienia z takim ''przypadkiem''. Kamilowi coś naprawdę dokuczało i to nawet on sam nie wiedział co... Próbował się skupić na konkursie, ale z każdą chwilą było coraz gorzej. Zauważył to nawet trener...

-Kamil! No weź się w końcu pozbieraj! O czym ty myślisz? Nie możesz się skupić przez cały dzień! Co w ciebie wstąpiło?

-Nie wiem, trenerze... Przepraszam... Coś siedzi mi w głowie... Czego nie mogę do końca zrozumieć... - i popatrzył na Łukasza smutnym wzrokiem.

-No dobrze... Już... Ale nie wiesz co to może być? W końcu rzadko się takie coś u nas zdarza... A zwłaszcza tobie!
-Tak, wiem... Ale ta myśl nie daje mi spokoju... No trudno... Wytrzymam... I postaram się skupić na nadchodzących zawodach... - uśmiechnął się trochę wymuszenie i odszedł w kierunku swojego samochodu...

***


Kamila coś tropiło... W domu również nie mógł się skupić... Siedział w jednym miejscu, albo ćwiczył, ale nie ruszał się z pokoju. Jego żona Ewa również poczuła, że z jej kochanym mistrzem jest coś nie tak...

- Kamil... Kochanie... Coś się stało? Nie jedziesz na zawody do Klingenthal? - zapytała z ciekawości, ale troskliwie.

-Czuję, że coś mi siedzi w głowie... Ale nie wiem co to takiego! To ''coś'' nie daje mi spokoju... Staram się skupiać... Przez to nawet skoki treningowe mi nie wychodziły... 110m na Wielkiej Krokwi to chyba nie za bardzo zadowalająca odległość?

Ewa odpowiedziała skinieniem głowy...

***

Nazajutrz rano mieli już jechać.
 Bracia Kot obiecali, że zawiozą wszystkich na lotnisko... W końcu Kuba i tak nie miał co robić, a tak przynajmniej mógł pogadać sobie z kolegami młodszego brata... Kiedy bracia podjechali po Kamila, ten już czekał przed domem siedzac na walizce... Tylko był taki jeden problem... On ich nie zauważył... Znowu się na czymś skupił. Kuba trąbił i trąbił, ale nawet to nie ''obudziło'' śpiącej królewny... Bracia obudzili nawet Ewę, która wstała i szybko się ubrała... Postanowiła, że pojedzie z nimi, żeby pilnować swojego męża. Maciek i Kuba przystali na propozycję.

-Dobra... Możesz jechać! W końcu ktoś musi opiekować się naszym mistrzuniem! - powiedział Maciek uśmiechając się do Ewy.

-Żeby tylko odzyskał swoje ''skupienie''... - prosiła w duchu dziewczyna.

-Fajnie się na Was patrzy... Tak się dogadujecie i wogóle... I się... Kochacie... - posmutniał Maciej. - Też bym tak chciał...

-Przecież możesz! - nagle wyrwał się z myślenia Stoch. - wierzę, że znajdziesz jakąś fajną dziewczynę... Taki swój ideał...!

-Ooo! Obidziła sę śpiąca królewna! - odezwał się Kuba i mrugnął porozumiewawczo do młodszego brata.

-Kuba... - skomentował krótko młodszy Kot. - Ty jak coś powiesz...! - zaczęli przekomarzać się z Jakubem.

Cała ta sytuacja trochę rozchmurzyła Ewę. Nie chciała jednak dać po sobie poznać jak bardzo martwi się o swojego męża. Nie lubiła widoku smutnego i zamyślonego Kamila.

-A ty naprawdę tak myślisz? - zapytał w końcu Maciek Mistrzunia. - no wiesz... Że ja...

-Ale co? - wyrwał się nagle Kamil.

-No wiesz... To co powiedziałeś...

-A co ja powiedziałem? Przepraszam Maciek, ale nie wiem co się ze mną dzieje... Ciągle mnie coś trapi... Czuję że stało się coś zlego co na zawsze zmieni moje życie...

-Nie szkodzi... - odpowiedział ze zrozumieniem kolega i postanowił na razie nie wracać do tej sprawy.

***

Pojechali po jeszcze kilka osób, a później na lotnisko.

***

-Kamil! Twoja mama dzwoni! Porozmawiaj z nią szybko i jedź na górę, bo nie zdążysz!

Kamil nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ''obudził się'' i wziął od żony telefon... Czuł, że stało się coś złego... Coś co na zawsze zmieni jego życie... Ale co? Przyłożył telefon do ucha i usłyszał głos mamy... Była widocznie zestresowana...

- Syneczku! Jak dobrze cię słyszeć... - mówiła niezbyt wesoła pani Stoch... - Kamilku no bo wiesz... Wiemy, że jesteś teraz na zawodach i wogóle... Ale musiałam zadzwonić i ci to powiedzieć...

-Mamo! Dziękuję, że się o mnie troszczysz... Ale przepraszam cię... Muszę już jechać na górę... Zaraz moja kolej...

-Ale Kamil! To tylko chwila... Proszę cię... - błagała kobieta...

-No powiedz mu to w końcu! Już skacze ostatnia dziesiątka! - z dala w telefonie słychać było krzyki jej męża...

-Mamo mów, o co chodzi! - nalegał syn.

-No dobrze, Kamil... Odnalazła się twoja... siostra...

Kamil rozłączył się, oddał telefon Ewie i pobiegł w stronę wyciągu nie oglądając się za siebie... Wiedział, że w tym momencie zawaliło się całe jego życie...

*****

W następnych opowiadaniach postaram się zawrzeć więcej wątków, a także więcej ''głównych bohaterów''.
Piszcie szczerze czy Wam się podobało i czy może być i kóra część lepsza... Ta widziana oczami Krzysia, czy ta widziana oczami Kamila... Wiem że ta pierwsza historia jest trochę nudna i oczywista... Może ta druga część bardziej się Wam podobała... Ale od czegoś trzeba zacząć... ;-)

Teraz przyznam się szczerze... Widzidziałam wiele blogów z opowiadaniami... Ale naprawdę, jeszcze nigdy nie przeczytałam żadnego z tych opowiadań... Więc jeżeli coś będzie się pokrywało z jakimiś informacjami, o których już czytaliście to proszę nie myślcie, że skopiowałam czyiś pomysł... Naprawdę nie czytałam żadnego takiego opowiadania... Mam nadzieję, że zrozumiecie...

6 komentarzy:

  1. Opowiadanie - BOMBA!
    Lepszych nie było!
    Kiedy następna część? Nie mogę się doczekać!!!
    I co dalej z siostrą Kamila??? Ja chcę wiedzieć!!!
    Dodawaj takie wciągające opowiadania częściej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No, dziękuję, że o mnie wspomniałaś! <3 to dla Was MKD! <3
    A opowiadanie... Zachwyciło mnie pomimo, że już je czytałem tyle razy... ;)
    ~Maciek~

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepsze jednak to "Kamila" no i ciekawe... Bardzo... Ty się nie baw w opowiadania... Tylko od razu książkę napisz! bo z takimi pomysłami zajdziesz daleko!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, kuzynko! :-) postarałaś się! Jest tak jak mówił ~Maciek~ ;-) ino pisz mi tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest Krzysiu :* Pieter ty to masz problem... Nie znasz Bieguna??? O luju.. Spóżnienia- Żyła.. Jak zawsze Złotoustny wie, co zobić żeby zdenerwować Kruczusia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spoko się czyta, już niedługo biorę się za drugą część. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń